dr Artur Zaguła, redaktor działu Analiza w PURPOSE, historyk sztuki

Słowo „teatr” pochodzi od greckiego theatron, pojęcia określającego miejsce dla widowni. Dosłownie rzecz ujmując słowo to można przetłumaczyć jako „instrument do (-tron) oglądania (thea)”. Już samo to wskazuje, jak istotną rolę w tym, co nazywamy teatrem, odgrywa widownia. Bez niej teatr nie istnieje, to ona nadaje sens zarówno tym, którzy sztuki teatralne piszą, jak i tym, którzy je później wystawiają.

W dzisiejszych czasach zasada ta bywa coraz częściej podważana, tym bardziej więc warto poświęcić nieco miejsca temu zagadnieniu. Chciałbym przedstawić pokrótce problem widowni w antycznym teatrze greckim. Widownię traktuję tu po pierwsze jako materialną strukturę, część budynku teatralnego (przywoływany wcześniej theatron), po drugie jako uczestników przedstawianego widowiska.

Początki teatru greckiego sięgają VI w. p.n.e.; organizowano wówczas ku czci Dionizosa konkursy dytyrambiczne i dramatyczne, które odbywały się na okrągłym placu z ubitą ziemią. Widownia była konstruowana z drewna i szybko instalowana. Rusztowania drewniane, które podtrzymywały ławy dla widzów, były prowizoryczne – nic więc dziwnego, że w roku 499 lub 490 p.n.e. doszło do zawalenia się podobnej konstrukcji na ateńskiej Agorze. Spowodowało to śmierć dużej liczby osób, dlatego później sytuowano budynki teatru na wzgórzach, tak by uniknąć konieczności montowania drewnianych rusztowań. Widownia przybrała ostatecznie kształt wycinka koła, otaczając okrągłą orchestrę i dając każdemu widzowi możliwość obserwacji zarówno chóru, jak i aktorów stojących na proskenionie.


Publiczność wyrażała bezpośrednio swoje zdanie na temat spektaklu. Jeśli przedstawienie jej się nie podobało, mogła je przerwać przedrzeźniając aktorów, krzycząc, rzucając przyniesionym jedzeniem. Dezaprobatę wyrażali także uderzając rękami o drewniane ławki, na których siedzieli. Z tego też powodu pisarze starali się przypodobać widowni za pomocą pochlebstw, a nawet rozdając drobne podarki.


Pod koniec V w. p.n.e. wznoszono już teatry kamienne. Ateński Teatr Dionizosa budowano etapami przez około sto lat. Theatron mógł pomieścić od 14 000 do 17 000 widzów, choć Platon wspomina nawet o 30 000 osób. Widownia miała 100 metrów szerokości i 90 metrów wysokości, usytuowano tam 78 stopni dla oglądających o wysokości 33 centymetrów. Podzielono ją w poziomie na trzy części dwoma szerokimi przejściami, zwanymi diazoma, oraz siedmioma przejściami biegnącymi w pionie. Dzięki temu każdy widz mógł bez trudu dotrzeć na swoje miejsce. Miejsca nie były numerowane, dlatego obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy. Jedynie miejsca w pierwszych rzędach były przeznaczone dla urzędników i kapłanów. M.L. Bernhard pisze: W IV w. p.n.e. pierwszy rząd w teatrze był zarezerwowany dla 50 prytanów, dla archontów i kapłanów. Najbardziej zaszczytne miejsce pośrodku rzędu było przeznaczone dla kapłana Dionizosa Eleuterosa. Wyróżnia się ono bardzo starannie wykonaną archaizującą rzeźbą oraz napisem1.

Warto krótko zanalizować rolę widowni – osób uczestniczących w spektaklu. Należy pamiętać, iż była ona męska, kobiety nie miały bowiem wstępu do teatru. Teatr Dionizosa ożywał tylko raz w roku, pod koniec marca, ale za to na kilka dni. Wtedy to odbywały się święta ku czci Dionizosa zwane Wielkimi Dionizjami. Do Aten przybywali obywatele greccy z różnych polis. Przez cztery dni trwały przedstawienia. Trzy pierwsze dni przeznaczone były dla tragedii, a ostatni dzień – dla komedii. Wstęp był płatny, ale najbiedniejsi obywatele ateńscy otrzymywali wsparcie państwa. Należy pamiętać, że teatr miał wówczas wzniosłe cele: traktował o cnocie, tworzył wspólnotę, rozważał problemy stosunku człowieka i bogów. Mirosław Kocur pisze: Teatr od początku swego istnienia stanowił ważny element życia społecznego, politycznego i religijnego. Mniej był „sztuką” w rozumieniu współczesnym, a bardziej wyrazem tożsamości tworzącej go wspólnoty – tożsamości zarówno społecznej i politycznej, jak też religijnej. Trudno dziś oddzielić polityczny wymiar greckiej demokracji od wymiaru religijnego. Festiwal Dionizosa stanowił główne wydarzenie polityczne definiujące tożsamość obywateli polis, ale jednocześnie był ważnym świętem religijnym2.

Dlatego nie szczędzono środków na to, by widownia była liczna, a przedstawienia wysokiej jakości. Działo się to i przy wsparciu państwa, i bogatych obywateli, którzy wydawali spore sumy, by opłacić dramatopisarzy, chór, aktorów, wielomiesięczne próby czy kostiumy. Środki na te cele zdobywali powołani przez archontów choredzy, będący współczesnymi odpowiednikami producentów. Widownia stawała się coraz bardziej wymagająca i nastawiona na rozrywkę. Domagała się niezwykłych, skomplikowanych historii oraz spektakularnych efektów specjalnych. Publiczność wyrażała bezpośrednio swoje zdanie na temat spektaklu. Jeśli przedstawienie jej się nie podobało, mogła je przerwać przedrzeźniając aktorów, krzycząc, rzucając przyniesionym jedzeniem. Dezaprobatę wyrażali także uderzając rękami o drewniane ławki, na których siedzieli. Z tego też powodu pisarze starali się przypodobać widowni za pomocą pochlebstw, a nawet rozdając drobne podarki. Rozkrzyczany wielotysięczny tłum często trzeba było uciszać czy to za pomocą niewybrednych żartów, lub innych czynności, które przyciągały uwagę, np. udawanej walki.

Może więc nie należy schlebiać publiczności, może trzeba tworzyć teatr dla elity i „dla siebie”. Szeroka publiczność zawsze będzie preferowała łatwiejsze i przyjemniejsze w odbiorze przedstawienia niż te, które zmuszają do głębszej refleksji. Jednakże skazanie teatru wyłącznie na wyrafinowaną i wysublimowaną widownię pozbawia go możliwości szerokiego oddziaływania. Zaburza także równowagę komunikacyjną, alienując twórców i pozbawiając ich informacji zwrotnej, która dla każdego powinna być ważnym elementem pracy twórczej. Nie obrażajmy się więc na publiczność, a negocjujmy z nią, zwłaszcza z tą częścią, która jest szczerze teatrem zainteresowana.

Przypisy:
1 M.L. Bernhard, Sztuka grecka IV wieku p.n.e., PWN, Warszawa 1974, s. 68.
2 M. Kocur, Teatr antycznej Grecji, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2001, za: http://www.kocur.art.pl/teksty/antyk.html, [odczyt z 17.12.2013].

Tekst: Artur Zaguła