Temat wspólnoty w rzeczywistości wirtualnej interesował mnie od dawna. Zastanawiałam się, czy możliwe jest budowanie relacji w świecie internetowym. Praca online, praca zdalna jest mi bardzo dobrze znana. Większość czynności zawodowych wykonuję przy biurku, kontaktując się z różnymi osobami właśnie dzięki internetowi. Ten kontakt jest łatwiejszy, nieograniczony. To bardzo ułatwia pracę i pomaga w przełamywaniu barier w kontakcie.

Nie wyobrażam sobie już życia bez poczty mailowej, telefonu z dostępem do internetu czy bez samego internetu. Chociaż mocno doceniam wartość tego, co daje internet – dla mnie jest to szybkość kontaktu i dostępu do informacji – to zupełnie inny stosunek mam do mediów społecznościowych.

Pamiętam czasy (był rok 2010!), kiedy miałam znajomych na Facebooku i oni widzieli mnie, a ja widziałam ich. Autentycznie czułam to połączenie i tę widoczność. Czasy, kiedy nie było reklam w mediach społecznościowych i kiedy faktycznie czułam, że tam, na tej amerykańskiej platformie możemy tworzyć pewnego rodzaju wspólnotę. Tak było też w komunikacji poprzez fanpage Purpose na Facebooku. Wrzucaliśmy informację i ludzie na nią reagowali – ludzie, którzy tam byli; nasi prawdziwi czytelnicy, którzy kontaktowali się z nami i z którymi po prostu byliśmy w kontakcie.

Jak jest teraz? Tutaj zaczyna się zagadka. Pytań jest sporo. Czy nasze informacje są ciekawe? Czy ktoś je widzi? Czy ma możliwość, żeby je zobaczyć? Czy algorytmy rządzą dostarczalnością informacji? Czy faktycznie trzeba zaprzedać duszę mediom społecznościowym, żeby ktoś w ogóle nas zauważył? I jak głośno trzeba krzyczeć, żeby być usłyszanym? Samo pisanie tych pytań już mnie zmęczyło. A co dopiero dzieje się z nami, kiedy próbujemy rozkminić, o co tam faktycznie chodzi…

Co więc robimy, aby wiedzieć więcej? Pytamy/zatrudniamy specjalistów, bierzemy udział w niezliczonych kursach, szkoleniach, oglądamy webinary, słuchamy podcastów… Pytanie: czy to nam pomaga? Czy mamy efekty? I o jakie efekty nam chodzi? Bo pytanie najważniejsze brzmi: czego tak naprawdę chcemy od mediów społecznościowych?

Czy chcemy się tylko wygadać? Czy chcemy pokazać, jacy jesteśmy, żeby inni nas lepiej poznali albo żebyśmy my poznali innych? A może żebyśmy ich zatrudnili? Czy chcemy pokazać się jako specjaliści, eksperci, żeby wyróżnić się spośród tłumu? A może chcemy zaprezentować nasze usługi i produkty, żeby ktoś je kupił? Jaki jest nasz stosunek do mediów społecznościowych i co o nich sądzimy? Zapytałam kilka osób z naszej społeczności PURPOSE. Przeczytajcie ich wypowiedzi.

 

Zapraszam Maja Ruszkowska-Mazerant,

redaktorka naczelna PURPOSE, kuratorka treści

 

Media społecznościowe a kariera 

 


Czy media społecznościowe pomagają Ci w rozwoju kariery twórczej?

Ryszard Mańczak, projektant form przemysłowych: Niewątpliwie mają ogromny zasięg i są ze sobą powiązane komunikacyjnie, więc dają możliwość zaprezentowania twórczości szerszej opinii publicznej, co potwierdzają prywatne statystyki – mimo, że nie zawsze wiąże się to z czyjąś widoczną reakcją. Mając tę świadomość, można czuć motywację do większej aktywności i daje to poczucie satysfakcji, więc poniekąd przyczynia się do rozwoju kariery twórczej.

Grzegorz Samson, motion designer, animator, ilustrator: Raczej nie tak, jak bym chciał, jeśli chodzi właśnie o karierę. Niestety zbyt późno założyłem sobie konto na Instagramie i nie zdążyłem się nacieszyć zasięgami. [smutna mina] Z mediów społecznościowych chyba nie miałem do tej pory ani jednego klienta. Nie mam jakiegoś dużego ruchu.

Weronika Wojnowicz, studentka ASP w Łodzi: Jestem studentką, więc dopiero zaczynam swoją karierę twórczą. Jak większość osób w takiej sytuacji, rozważam, czy wkraczać ze swoją twórczością w przestrzeń mediów społecznościowych na poważnie. Zdaję sobie sprawę z korzyści, ale też z ryzyka i zagrożeń z tym związanych. Mam wątpliwości, czy rozwój profilu w mediach społecznościowych rzeczywiście pomógłby w rozwoju kariery twórczej. Na pewno trzeba mieć w tym trochę szczęścia.

Joanna Nowicka, fotografka, portrecistka: Jestem zdania, że warto mieć swoje miejsca w sieci, niezależnie od mediów społecznościowych. Dbam o to, by nie polegać na nich w pełni. Takie profile nie należą do nas – w każdej chwili mogą się zmienić warunki użytkowania w nieakceptowalny dla mnie sposób. Opieranie biznesu i kariery tylko na nich uważam zatem za niewystarczające. Ale… skoro są, to traktuję je jako dodatkowe wtyczki do przestrzeni reprezentujących to, co robię. Traktuję je przede wszystkim zawodowo. Wiem, że wielu moich klientów, zanim zdecydowali o skontaktowaniu się ze mną, najpierw przeglądało moje profile w mediach społecznościowych. Zapewne chodzi o sposób komunikacji, pewnego rodzaju spójność w autoprezentacji. To może wpłynąć na decyzje. Na pewno to, co można zobaczyć na moich profilach, potwierdza moją aktywność.

Jednak fakt jest taki, że kiedy zakładałam swoją firmę w 2006 roku, to mediów społecznościowych jeszcze nie było. Istniał MySpace, na którym miałam konto, ale była to raczej wizytówka, niemająca wiele wspólnego z tym, jak w tej chwili działają media społecznościowe, więc rozwijałam swoją działalność i twórczość bez nich. Może dlatego traktuję je z rezerwą – jak jedną z możliwości, na pewno niejedyną.

Kamila Tokarska, trenerka podcastu DobrostanPodcast.pl: Media społecznościowe są dla mnie bardziej narzędziem wspierającym podcast niż centrum mojej działalności. To właśnie podcast daje mi więcej kontaktów i klientów, a media społecznościowe pełnią funkcję przedłużenia i przypominania o treściach, które nagrywam, czy o warsztatach, które prowadzę. Dzięki temu nie muszę być tam codziennie „na pełnych obrotach”.

Aneta Kosin, projektant, grafik: Media społecznościowe to przestrzeń o globalnym zasięgu – przynajmniej tak było, zanim algorytmy oparte na sztucznej inteligencji zaczęły kształtować ich mainstream, zwłaszcza na Facebooku, który dziś przyciąga użytkowników o nieco wyższej średniej wieku niż Instagram czy TikTok. Obecność w mediach społecznościowych stała się swoistym „być albo nie być”. Epoka postcovidowa przeniosła dużą część aktywności do świata wirtualnego, co z jednej strony pozwoliło docierać do szerszego grona odbiorców, a z drugiej – znacząco ograniczyło bezpośrednie relacje międzyludzkie. Algorytmy platform społecznościowych, nieustannie zmieniające się i napędzane przez sztuczną inteligencję, sprawiają, że zasięgi stają się trudne do przewidzenia. Wymusza to na twórcach konieczność wnikliwej obserwacji i dostosowywania się do nowych zasad gry. Problem w tym, że wielu z nas – skupiając się na swojej profesjonalnej pracy – nie ma czasu na ciągłe śledzenie i uczenie się mechanizmów rządzących widocznością w sieci.

Przemysław Hajek, współtwórca magazynu artystyczno-naukowego „Powidoki”: Można stwierdzić, że tak – media społecznościowe pomagają, ale jak w życiu bywa, zawsze jest jakieś „ale” lub „to zależy”. Jest wiele ciekawych profili prowadzonych przez profesjonalistów, którzy inspirują czy pokazują swoją kuchnię projektową, nie tylko w mediach społecznościowych. Niemniej jednak proporcje jakościowych treści do tego, co jest mało istotne, są ogromne. Żyjemy w cybernetycznej wojnie o uwagę, co za tym idzie – o reklamę. Jedno z drugim, czyli jakość z populizmem nie idą w parze. Trzeba być uważnym.

 

Korzyści z mediów społecznościowych 

 

Czy „bycie” w mediach społecznościowych przekłada się na czerpanie przez Ciebie korzyści z Twojej pracy twórczej? Jeśli tak, to jakie to media?

Ryszard Mańczak: Wcześniej nie przykładałem większej wagi do mediów społecznościowych, ponieważ klientów zawsze zdobywałem poprzez bezpośrednie rozmowy na różnych płaszczyznach, a kiedy takie media się „rodziły”, Facebook nie posiadał wtedy takiej płaszczyzny biznesowej, jak teraz. Mimo to traktowałem go zawodowo od początku. Równocześnie zaistniały Insta i Google One, a ja niestety zainwestowałem swoją pracę w Google One, który po paru latach został zlikwidowany – trochę mnie to irytowało i zniechęciło. Dlatego dopiero od jakiegoś czasu postanowiłem uzupełniać Insta, ponieważ jest powiązany z Facebookiem, dając nowe możliwości, z których może skorzystam.



Grzegorz Samson: Tak jak pisałem powyżej, chyba nie miałem klienta ani z Facebooka, ani z Instagrama. Od paru miesięcy testuję reklamy w Meta Ads Managerze – dostaję sporo lajków i obserwowań. Ci wszyscy ludzie obserwują po 2000 profili i pojawia się pytanie: jak się przebić, więc pewnie zapomną o mnie. Odpowiedzią jest pewnie codzienna aktywność.Jeśli można dołączyć LinkedIna do mediów społecznościowych, to ten sposób daje mi klientów poprzez pisanie wiadomości do swojej sieci kontaktów z krótką prezentacją i prośbą o pamięć o mnie na przyszłość. [uśmiech]

Weronika Wojnowicz: Raczej nie. Będąc w mediach społecznościowym, bardziej mówiłabym o negatywnych odczuciach. Traktuję Instagram jako miejsce inspiracji i choć często wynoszę dla siebie dużo, zazwyczaj czuję frustrację i przytłoczenie masą treści, na które nie chciałam natrafić. Wiadomo, że w pełni nie da się kontrolować tego, co nam się wyświetla, a wszystko to, co oglądamy, wpływa na nas w mniejszym lub większym stopniu, a więc też na naszą twórczość. Uważam, że dobra kontrola nad treściami Instagrama sprzyja pracy twórczej, ale może akurat mnie jest to coraz trudniej kontrolować.

Joanna Nowicka: Mam konto na Facebooku, Instagramie i LinkedIn. Wiele nowych kontaktów nawiązałam dzięki mediom społecznościowym, więc poszerzenie siatki kontaktów to zawsze korzyść. Dzięki ogłaszaniu swoich działań twórczych – jak wystawy czy warsztaty – docieram do większej liczby ludzi, ale staram się pamiętać, że nie każdy jest obecny w mediach społecznościowych.

Kamila Tokarska: Tak, bo dzięki obecności w mediach społecznościowych osoby, które słuchają mojego podcastu, mają łatwy dostęp do mnie – mogą sprawdzić, kim jestem, co robię, jak spędzam wolny czas, zapisać się na warsztaty. Najczęściej korzystam z LinkedIna i Instagrama. To tam moi odbiorcy mogą lepiej mnie poznać i zrozumieć, że podcast to nie tylko hobby, ale też konkretne narzędzie do budowania marki osobistej i zdobywania klientów.

Aneta Kosin: Media społecznościowe stały się dla mnie przestrzenią, w której mogę pokazywać swoją twórczość szerszemu gronu odbiorców, często poza granicami kraju. Dzięki nim moje projekty graficzne, plakaty czy działania artystyczne trafiają do osób, które w realnym świecie być może nigdy by ich nie zobaczyły. To daje poczucie otwarcia na świat i pozwala budować własny wizerunek twórcy. Z drugiej strony mam świadomość, że zasięgi i widoczność nie zależą wyłącznie od jakości mojej pracy, ale od zmiennych algorytmów, które w dużej mierze wymuszają podporządkowanie się ich zasadom. A to bywa trudne, bo mój czas i energia są skupione przede wszystkim na procesie twórczym, projektowym czy pracy z moimi studentami. Dlatego media społecznościowe są dla mnie narzędziem, które daje szansę na większy zasięg i rozpoznawalność, ale jednocześnie stanowią wyzwanie – bo nie zawsze mogę poświęcić im tyle uwagi, ile wymaga cyfrowa rzeczywistość. Mimo to traktuję je jako ważny element swojej drogi zawodowej i artystycznej, który – choć nie zawsze przewidywalny – otwiera drzwi do nowych możliwości.

Przemysław Hajek: Trzeba zdefiniować, co oznacza korzyść w tym kontekście. Jeśli mówimy o zasięgach, to nie uważam, że trzeba mieć milion obserwujących, by „normalnie” w tym świecie
funkcjonować. Dużo ludzi myśli, że liczba obserwujących i lajków to wyznacznik jakości. Oczywiście, że tak nie jest. Te różne narzędzia, jak Facebook czy Instagram, to huby reklamowe, zarabiające na naszej uwadze dość duże pieniądze.

 

Inspiracja w mediach społecznościowych 

 


Czy media społecznościowe działają na Ciebie inspirująco czy wręcz przeciwnie?

Ryszard Mańczak: Właściwie są dla mnie takim uzupełniającym narzędziem do pracy, dzięki któremu mam możliwość weryfikowania rynku. Mogę zobaczyć, jak się rozwija, jakie są nowości, jakie są dostępne nowe technologie, materiały. To taka mała skarbnica wiedzy z całego świata, więc można powiedzieć, że w jakimś stopniu mnie inspiruje do działania, ale też weryfikuje moje poglądy.

Grzegorz Samson: Raczej przeciwnie. Często dołują, bo inni mają takie fajne projekty, a na moje nikt nie chce spojrzeć. Czasami łapię coś takiego. Często są tam też fajne „inspirki”, ale jako animator brakuje mi timeline’u na Instagrama i wolę robić research na komputerze na Vimeo czy na Behance. Wyszukiwanie w Instagramie bardzo często wcale nie jest pomocne.



Weronika Wojnowicz: Dla mnie media społecznościowe to miejsce inspiracji, ale bardzo specyficzne i definitywnie nie najlepsze z istniejących. Korzystam przede wszystkim z Instagrama – to kopalnia inspiracji, ale tylko wtedy, jeśli się je czerpie w rozważny sposób. Zdarza się, że natrafiam tam na treści wartościowe, które rzeczywiście wnoszą coś do mojej wiedzy, inspirują, pokazują możliwości, rozwiązania, jak robią coś inni. Z drugiej strony bardzo łatwo trafić na treści bezwartościowe. Moja odpowiedź na poprzednie pytanie pasuje dobrze również tutaj.

Joanna Nowicka: Znajduję w nich wątki, które mnie interesują. Nawet sporo. Ale wiadomo, jak działają algorytmy – wystarczy przy czymś się zatrzymać i potem wyświetla się znacznie więcej takich samych treści. Łatwo o przesyt.
Traktuję media społecznościowe jak narzędzie, kanał dostępu do określonej grupy ludzi i miejsce, gdzie i ja mogę się zaprezentować.
Nie mogę powiedzieć, że działają na mnie inspirująco. Są określone treści, z których czerpię inspirację, ale ogólnie media społecznościowe mnie męczą, przebodźcowują, irytują, kiedy wyświetlają mi treści, których nie mam ochoty widzieć.

Kamila Tokarska: Szczerze? Rzadko wchodzę do mediów społecznościowych po inspirację. Moja kreatywność rodzi się raczej z rozmów w podcastach, z książek i z życia codziennego. Media społecznościowe bywają dla mnie męczące, bo mają szybkie tempo, które nie współgra z moim introwertycznym duchem. Dlatego korzystam z nich wybiórczo, żeby nie stracić energii. Zdarza mi się niestety scrollowanie Instagrama, gdy nie mogę spać czy mam gorszy nastrój, ale nie zawsze jest to inspiracja – bardziej kompulsja.

Aneta Kosin: Media społecznościowe to dla mnie przestrzeń o dwoistym charakterze. Z jednej strony potrafią inspirować – dzięki nim mogę obserwować twórczość artystów i projektantów z całego świata, śledzić trendy i widzieć, jak inni interpretują współczesność. To jest niezwykle cenne, kiedy realizuję swoje plakaty lub projekty graficzne, bo pozwala mi myśleć w szerszej perspektywie i eksperymentować z formą oraz treścią. Z drugiej strony nadmiar treści i presja „bycia na bieżąco” potrafią działać paraliżująco. Zamiast inspirować, mogą wprowadzać presję i refleksję nad szybkim przemijaniem sztuki w tej przestrzeni. W przypadku projektów dla klientów komercyjnych media społecznościowe czasem przypominają o konieczności dostosowania się do panujących trendów, co z jednej strony pomaga w komunikacji marketingowej, a z drugiej może ograniczać wolność artystyczną. Dlatego traktuję media społecznościowe jako narzędzie – korzystam z nich świadomie, czerpiąc inspirację do projektów, jednocześnie pilnując, żeby nie narzucały rytmu mojej pracy. Najcenniejsze pomysły wciąż rodzą się w procesie twórczym, przy pracy nad plakatem, w kontakcie z klientami czy w relacjach ze studentami – czyli tam, gdzie algorytmy nie mają wstępu.

Przemysław Hajek: Same media społecznościowe nie, ale niektóre profile i treści – jak najbardziej. Coraz częściej klikam „unfollow”, kiedy czuję, że czegoś na co dzień mam za dużo.

 

Zarabianie dzięki mediom społecznościowym 

 

Czy dzięki prowadzeniu swoich mediów społecznościowych zarabiasz więcej?

Ryszard Mańczak: Prowadzenie mediów społecznościowych raczej daje potencjalnym klientom możliwość zapoznania się z moją osobą, moimi możliwościami, historią i osiągnięciami. Działa jak portfolio i jest niezbędne do wspólnych rozmów już na płaszczyźnie biznesowej, dlatego uważam to za wartość dodaną. Do zarabiania są zupełnie inne profesjonalne międzynarodowe platformy sprzedażowe i społecznościowe, gdzie znajdują się prestiżowe firmy z całego świata, choć obecnie zarówno Instagram, jak i Facebook dają podobne możliwości, ale ja z nich nie korzystam.

Grzegorz Samson: Nie. Płacę za promocję postów, więc trochę to nieopłacalne, póki nie przybędzie jakiś klient. [smutna mina]

Weronika Wojnowicz: Nie prowadzę profili w mediach społecznościowych w celach zarobkowych, choć zdaję sobie sprawę z tego, jakie może to być pomocne w karierze. Nie czuję, że to odpowiedni moment.

Joanna Nowicka: Jest to jeden z kanałów pozyskiwania klientów, więc tak. Kiedy ogłaszam nowe działania, oferty, propozycje, zawsze jest odzew.



Kamila Tokarska: Tak, ale nie wprost. Same posty nie zarabiają. To podcast sprawia, że ludzie do mnie trafiają, a media społecznościowe są często tym ostatnim krokiem, który upewnia kogoś, że chce się ze mną skontaktować. Dzięki temu łatwiej mi budować zaufanie i pokazać siebie jako osobę.

Aneta Kosin: Media społecznościowe niewątpliwie dają mojej twórczości większy zasięg i widoczność, co czasem przekłada się na konkretne zlecenia komercyjne – projektowanie plakatów, identyfikacji wizualnej czy współpracę z instytucjami kultury. Jednak dla mnie same media nie są źródłem głównych przychodów. Moja praca to przede wszystkim proces twórczy, eksperymenty z formą i treścią oraz współpraca z klientami, którzy doceniają unikalny charakter moich projektów. Media społecznościowe pełnią więc raczej rolę wspierającą – pokazują efekty mojej pracy światu i pozwalają budować wizerunek twórcy, ale nie zastępują realnej wartości, jaką niesie sama twórczość.

Przemysław Hajek: Nie prowadzę „sprzedaży” swoich usług, w której media społecznościowe pozwalają na zarabianie więcej. Traktuję te narzędzia jak każde inne do promocji i komunikacji z odbiorcami. Udostępniam treści, które promują studentów, magazyn lub projekty, w które jestem zaangażowany.

 

Oczekiwania innych w mediach społecznościowych 

 

Czy tworzenie „treści” do mediów społecznościowych jest dla Ciebie uciążliwe?

Ryszard Mańczak: Tworzenie treści niewątpliwie wymaga sporo czasu, zaangażowania i nie zawsze sprawia mi przyjemność – tym bardziej, kiedy warto zachować określony klimat swoich prezentowanych prac, a co za tym idzie całego strumienia informacji, bo to działa jak jeden wielki obraz. Utożsamiam się nie tylko ze swoimi projektami, ale też z formą przekazu, która bazuje na mojej estetyce i jest nieodzownym elementem mojej pracy.

Grzegorz Samson: O, tak. Niestety nie bardzo lubię się pokazywać czy występować przed kamerą telefonu, więc siebie pokazuję tylko przy okazji targów plakatu. Nie kupuję tego całego show z pokazywaniem projektów, a przeglądanie takich rolek mnie nie interesuje. [smutna mina] Codzienna aktywność odpada, ponieważ muszę pracować i mogę sobie pozwolić na jeden post w tygodniu – i to taki, który tylko przedstawia projekt.

Weronika Wojnowicz: Jeśli chciałabym sprostać oczekiwaniom obserwatorów, użytkowników i wszystkich tych, którzy są obecni w internecie, byłoby to uciążliwe. Na ten moment to, czym dzielę się w mediach społecznościowych, wychodzi ode mnie naturalnie i chcę, żeby właśnie tak było – żeby nie stanowiło to obciążenia. Gdy coś od początku budzi we mnie negatywne emocje, to dla mnie sygnał, że nie jest treścią odpowiednią do publikacji. Nie warto marnować na to swojej energii.

Joanna Nowicka: Już nie. Przyznaję, że kiedyś tak było. Wydawało mi się, że nie umiem i nie lubię pisać, ale przez te lata rozpisałam się bardzo i w tej chwili znajduję w tym przyjemność. Plus jeszcze migawki z mojego fotograficznego życia.
Natomiast uciążliwa jest dla mnie presja, że coś „muszę”; że absolutnie muszę robić to i to, dokładnie w określony sposób. A ja i tak robię po swojemu. Nie gonię za trendami – bo albo będę korzystać z mediów społecznościowych na swoich zasadach, albo w ogóle.

Kamila Tokarska: Bywa, gdy traktuję to jako obowiązek, ale kiedy opieram treści na tym, co jest teraz żywe, co mnie zainspirowało, wtedy jest dużo łatwiej. Redystrybucja treści to moje ulubione podejście: jedno źródło daje mi wiele materiałów na różne kanały, np. post, newsletter i podcast.

Aneta Kosin: Tak, może być wymagające. Tworzenie treści wymaga czasu i energii, których często brakuje przy pracy nad projektami dla klientów lub w realizacjach artystycznych, takich jak plakaty na wystawy. Czasem trzeba balansować między autentycznością a oczekiwaniami algorytmów i dynamiką platform, co potrafi być męczące. Staram się jednak traktować media jako narzędzie, które wzbogaca moją twórczość – publikuję wtedy, gdy mam coś naprawdę wartościowego do pokazania, a nie tylko po to, by „być obecnym”.



Przemysław Hajek: Nie myślę o tworzeniu treści jako o uciążliwości. Jest to element pracy praktycznie każdego projektanta. Jeśli projektujesz np. identyfikację wizualną dla jakiejś marki,
to w ramach publikacji tworzysz także zestaw grafik pod różne media społecznościowe. Dzisiaj jest to standard.

 

Twój czas w mediach społecznościowych

 

Ile czasu codziennie poświęcasz na działania w mediach społecznościowych?

Ryszard Mańczak: Obawiam się, że gdybym codziennie poświęcał czas na media społecznościowe, to już nic więcej bym nie zrobił, [uśmiech] dlatego ja bardziej traktuję ja jako formę przekazu, który uzupełniam jak tapetę we właściwym dla siebie czasie, nie zawsze chronologicznie.
 
Grzegorz Samson: Jeśli robię jeden post tygodniowo na Instagrama oraz drugi na LinkedIna, to w skali dnia wyjdzie ok. 7 minut. Na szczęście można ustawić harmonogramy. [uśmiech]

Weronika Wojnowicz: Instagram pochłania mój czas, co próbuję ograniczać. Dobrze, że można sprawdzać i kontrolować czas spędzony w danej aplikacji. Jeśli chodzi o mnie, w mediach społecznościowych spędzam dziennie ok. 1–2 godzin – wydaje mi się, że w mojej grupie wiekowej (22 lata) to mniej niż w przypadku innych osób.

Joanna Nowicka: Trudno określić – pewnie powinnam to zmierzyć. Myślę, że mogę przyjąć średnio kilkadziesiąt minut dziennie.
Nie publikuję codziennie, raczej średnio trzy razy w tygodniu. Staram się też wesprzeć i podbić widoczność moich zaprzyjaźnionych twórców.

Kamila Tokarska: Średnio 30–40 minut na pracę i 1–2 godziny na rozrywkę, ale trudno mi to czasem rozdzielić.

Aneta Kosin: Zwykle nie więcej niż godzinę dziennie. Najwięcej czasu spędzam na obserwowaniu inspiracji – prac innych artystów, trendów wizualnych, ciekawych projektów – oraz na odpowiadaniu na wiadomości od odbiorców i klientów. Samo publikowanie treści zajmuje stosunkowo niewiele czasu, bo staram się, aby była spójna i dobrze przygotowana. To balans między obecnością w sieci a moim głównym celem, czyli tworzeniu i pracy nad projektami.

Przemysław Hajek: Nie wiem, czy jestem w stanie określić dzienną dawkę takich działań, bo to zależy od moich aktualnych zajęć. Faktem jest, że prowadzenie kilku profili zajmuje coraz więcej czasu w ciągu dnia. Marki posiadają całe działy do obsługi komunikacji z odbiorcami w mediach społecznościowych, więc jest to trend, który non-stop rośnie. Nie można tego bagatelizować.

 

Czy musisz tam być?

 

Czy wolał(a)byś w ogóle nie być w mediach społecznościowych?

Ryszard Mańczak: Media społecznościowe w tej chwili można określić jako nasz elektroniczny dowód osobisty, który zawsze warto mieć przy sobie.

Grzegorz Samson: Z jednej strony chciałbym, żeby nie istniały, a z drugiej pomagają w rozpoznawalności i dotarciu do odbiorców. Mnie niestety nie pomogły, a dzieciakom i młodzieży robią sporo złego z szerszego punktu widzenia. Generalnie wolałbym nie być, albo może dobrze by było, gdyby istniało tylko jedno medium? Choć może to powodowałoby jeszcze mniejsze zasięgi. [smutna mina] Gdzieś tam w internecie trzeba być, ale teraz ogólnie zmienia się sposób korzystania z internetu. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w przyszłości.

Weronika Wojnowicz: W idealnym świecie – tak. Cały czas czuję, że chcę ograniczać czas spędzony w mediach społecznościowych. W ogóle tam nie być – to cel nieosiągalny dla mnie na ten moment, choć bardzo bym chciała ułożyć sobie życie tak, by nie musieć być długo online i nie doświadczać FOMO. Nie wiem, czy to mi się uda, właśnie z uwagi na fakt, jak dużo dzieje się obecnie w mediach społecznościowych w kwestiach np. promocji produktów i twórczości. Ponadto po prostu chcę być „na bieżąco”.

Joanna Nowicka: Nie wiem. Przywykłam już do nich i nie bardzo potrafię sobie przypomnieć, jak to było, kiedy te platformy jeszcze nie istniały.
Na pewno życzyłabym sobie, żeby te przestrzenie były dużo lepsze jakościowo pod względem treści. Bardzo dużo w nich głupot. Poza tym często w osłupienie wprawiają mnie komentarze – chamskie, wulgarne, z ładunkiem nienawiści. Na szczęście nie w mojej przestrzeni.
Co do zasady nie wdaję się w dyskusje.
Najbardziej cenię kontakt w realnym świecie i to się raczej nie zmieni.

Kamila Tokarska: Gdybym nie pracowała, to pewnie tak – zamiast tego spotykałabym się z ludźmi w świecie offline i nagrywałabym podcasty. Ale wiem, że media społecznościowe są dziś ważną częścią komunikacji marki, a także źródłem rozrywki i miejscem, gdzie dowiaduję się o nowych wydarzeniach w mojej okolicy.

Aneta Kosin: Czasami marzy mi się spokój bez presji „bycia na bieżąco”, ale jednocześnie doceniam szanse, jakie dają media społecznościowe – zarówno w zakresie inspiracji, jak i możliwości dotarcia do nowych klientów. Mogę pokazać swoją twórczość osobom, które w realnym świecie prawdopodobnie nigdy by jej nie zobaczyły. Media społecznościowe traktuję więc jak narzędzie – cenne, ale wymagające świadomego korzystania. Najważniejsze pomysły nadal rodzą się przy pracy twórczej, przy projektowaniu plakatów czy w kontakcie z klientami i studentami. Algorytmy nie zastąpią procesu, który jest sercem mojej twórczości, ale pomagają go wyeksponować i dzielić się nim z szerszym światem.

Przemysław Hajek: Media społecznościowe to narzędzia, które dają wolność wypowiedzi, a ja lubię wolność. Wolność to także niekorzystanie z nich albo używanie ich w konkretnym celu. To od nadawcy zależy, co czyta i publikuje.

 

Budowanie wspólnoty

 

Czy media społecznościowe pomagają Ci w budowaniu wspólnoty? I jaka to jest wspólnota?

Ryszard Mańczak: Niewątpliwie media społecznościowe umożliwiają tworzenie wspólnot skupionych wokół sztuk użytkowych budowanych przez znanych projektantów, takich jak DesignNature, artystów – m.in. VIP ART – lub stowarzyszeń projektowych, np. SPFP – Stowarzyszenie Projektantów Form Przemysłowych, tworząc ciekawe wydarzenia w przestrzeni publicznej lub daleko od zgiełku miasta, co sprzyja integracji twórczej, emocjonalnej, wymianie światopoglądowej, kształtując pozytywne relacje interdyscyplinarne.

Grzegorz Samson: Kompletnie nie mam jakieś formy swojej wspólnoty w rozumieniu fanów. Tak myślę, bo niespecjalnie ludzie komentują moje posty. [smutna mina]

Weronika Wojnowicz: Społeczność w mediach społecznościowych jest dla mnie nieporównywalna do realnej wspólnoty. Choć bywa naprawdę wspierająca, nie może zastąpić tej offline. Moim zdaniem w mediach społecznościowych nie czuć tak dobrze tych emocji i energii ludzi, a właśnie to wydaje mi się istotne w budowaniu wspólnoty.

Joanna Nowicka: W pewnym stopniu, ale generalnie pojęcie wspólnoty rozumiem dość głęboko – jako otoczenie naprawdę bliskich mi ludzi. Sam fakt obserwowania kogoś w mediach społecznościowych tej bliskości nie daje. Media społecznościowe na pewno zwiększają widoczność i powodują, że więcej osób dowiaduje się o tym, co robię. I czasem, kiedy w realnej przestrzeni wita się ze mną ktoś, kogo nie znam, a kto mnie obserwuje w sieci, czuję zaskoczenie. Odzew na moje publikacje to zawsze miła rzecz, czasem pole do wymiany doświadczeń, niemniej nie prowadzę dyskusji w internecie. Media społecznościowe traktuję raczej jedynie jako narzędzie, dość powierzchowne, z wieloma kontaktami, ale w większości dalekimi. Wiem też, że ta masa ludzi może być siłą pokonującą wszelkie przeciwności – co widać przy pełnej finansowej mobilizacji na czyjąś rzecz. Nie raz widziałam takie zbiórki, gdzie wystarczyło kilka dni, by uzbierać niebotyczne kwoty na ratowanie czyjegoś zdrowia. I to robi wrażenie. Potrzebuję bliskich ludzi wokół, na co dzień, w realnym życiu, ale dobrze jest myśleć, że tych życzliwych wobec mnie jest więcej, niż mi się wydaje.

Kamila Tokarska: Tak. Media społecznościowe ułatwiają nam kontakt, wymianę doświadczeń i podtrzymywanie relacji. Poznaję w nich nowe ciekawe osoby, mam gości do podcastu; widzę, że jest więcej osób takich, jak ja. To wspólnota ludzi, którzy chcą mówić własnym głosem.

Aneta Kosin: Tak, media społecznościowe pozwalają mi tworzyć pewną formę wspólnoty – nie taką, jaką znamy z życia codziennego, ale cyfrową przestrzeń, w której spotykają się ludzie o podobnych zainteresowaniach i wrażliwości wizualnej. To wspólnota zarówno odbiorców moich plakatów oraz projektów, jak i innych twórców, z którymi mogę wymieniać doświadczenia, obserwować ich pracę i czerpać inspirację. Ta wspólnota jest wielowarstwowa. Z jednej strony to osoby, które śledzą moje działania, komentują projekty, dzielą się spostrzeżeniami i czasem podejmują współpracę przy projektach komercyjnych. Z drugiej strony to twórcy i artyści, z którymi mogę dyskutować o procesie, formie i znaczeniu wizualnym, wymieniać pomysły i wspierać się nawzajem w rozwoju zawodowym. Jednak media społecznościowe nie zastąpią prawdziwego kontaktu ani dialogu w procesie twórczym. Wspólnota, którą buduję online, funkcjonuje przede wszystkim jako przestrzeń wymiany inspiracji o wystawach czy projektach i jako miejsce, w którym moja twórczość zyskuje widoczność. To wspólnota, która ułatwia nawiązywanie kontaktów, ale prawdziwe relacje i głębsze doświadczenia wciąż rodzą się w pracy twórczej, przy realizacji projektów i w spotkaniach twórców oraz klientów.

Przemysław Hajek: Tak. Wspólnota to trafne określenie w kontekście komunikacji mediów społecznościowych. Każdy, kto publikuje treści w mediach społecznościowych, oczekuje także czegoś od Ciebie jako nadawcy. Ja skupiam się głównie na komunikacji magazynu Powidoki i na Pracowni, którą prowadzę. Dbam o to, żeby treści odpowiadały profilom tematycznym, były jakościowe i budowały wspólnotę wokół tych projektów.

Podsumowanie

Zastanawiałam się czy zrobić podsumowanie. Zdecydowałam jednak, że po lekturze odpowiedzi moich rozmówców na pewno macie swoje własne zdanie. Dlatego pozostanę przy podziękowaniu wszystkim twórcom za ich wypowiedzi, w których podzielili się swoim doświadczeniem w kontakcie z mediami społecznościowymi.

 

Tekst oraz prowadzenie dyskusji Maja Ruszkowska-Mazerant

Redaktorka naczelna PURPOSE / kuratorka treści

Zdjęcie główne: Unsplash