Ala Savashevich. Artystka, edukatorka, pracowniczka kultury


Czas czytania 10 minut

Ala Savashevich – artystka białoruskiego pochodzenia, tworzy rzeźby, instalacje i prace wideo. Studiowała rzeźbę w Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuki w Mińsku oraz Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, obecnie doktorantka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W swoich pracach podejmuje tematy pamięci zbiorowej i formowania tożsamości w społeczeństwach z doświadczeniem autorytaryzmu i patriarchatu. Szczególnie interesują ją mechanizmy socjalizacji do roli kobiety w systemach rodzinnych, edukacyjnych i przez płciowy podział pracy. Przepracowując historię wyzysku i przemocy, wizualizuje także perspektywy odzyskania sprawczości, solidarności i wolności. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Otrzymała II Wyróżnienie w programie mentorskim OP_YOUNG 2023 za profesjonalizm, ogromną świadomość podejmowanych tematów i celne mapowanie problemów społecznych, w tym również przenoszenia ich na język wizualny. NIE CZAS ŻAŁOWAĆ RÓŻ, 
GDY PŁONĄ LASY to wystawa podsumowująca program OP_YOUNG, w której uczestniczy Ala Savashevich. Projektowi patronuje PURPOSE.

 

Mieszkam we Wrocławiu.


Z wykształcenia jestem magistrą sztuki.


Wykształcenie dało mi… Mam za sobą dwie szkoły – Akademię Sztuk Pięknych w Mińsku i Akademię Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. Ta pierwsza nauczyła mnie podstaw rysunku i pracy z obiektem w przestrzeni. Druga dała mi dużą bazę technik rzeźbiarskich, gdzie miałam czas na próby i eksperymenty, ale w rzeczywistości było tego za mało. Nie uczono nas krytycznego myślenia i refleksji nad tym, co nas otacza, co dziś uważam, że jest podstawą. Brakowało mi też wiedzy na temat tego, jak naprawdę działa rynek sztuki.

Ala Savashevich, Ćwiczenie jest techniką, 2024. Widok wystawy „Nie czas żałować róż, gdy płona lasy”. Zdjęcie: Dzikie Studio. OP ENHEIM

Z zawodu jestem artystką, edukatorką, pracowniczką kultury.


Mój zawód jest dla mnie ważny, różnorodny, ciekawy.


W tym zawodzie nauczyłam się… zdecydowanie cierpliwości. A przez próby i błędy, gdy czasem coś nie wychodzi – kompromisów.


Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na… Chciałabym wszystkie godziny swojej pracy przeznaczać na projekty artystyczne, ale nie zawsze się to udaje, co też jest częścią naszego zawodu. Dużo czasu poświęcam na wypełnianie wniosków o stypendia i rezydencje, a teraz także na doktorat.


Praca jest dla mnie bardzo ważna, dlatego tak wiele godzin spędzam w pracowni.


Początki swojej pracy wspominam jako pełne trudności. Oczywiście ze względu na specyfikę naszego zawodu, wciąż zdarza mi się je napotykać. Mam na myśli kwestie związane z zatrudnieniem i wynagrodzeniem. Wielu artystów czy artystek rezygnuje lub poświęca mniej czasu na własną, indywidualną twórczość, żeby zarobić na pokrycie podstawowych potrzeb. Żyjemy w czasach, w których pensje nie zawsze nadążają za wzrostem cen. Problemem jest też częsty brak ubezpieczenia zdrowotnego czy sytuacja artystek-matek, która jak wynika z ich opowieści, bywa trudna.

Ala Savashevich, Ćwiczenie jest techniką, 2024.  Kaligrafia, 2024. Widok wystawy „Nie czas żałować róż, gdy płona lasy”. Zdjęcie: Dzikie Studio. OP ENHEIM

Z pewnością nie jest to praca dla... Powiedziałabym inaczej – jest to praca dla każdego, kto tego chce.


Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to wierzyć w siebie, pracować, kształcić się, a także interesować światem i krytycznie na niego patrzeć. To często powtarzam sobie.


Moje najważniejsze narzędzie pracy to… Myślę, że ważne jest, aby pamiętać o tym, że wraz z upływem czasu, wszystko może zniknąć, a to, co zostaje, to relacje międzyludzkie. Może to jest nasze najważniejsze i najcenniejsze narzędzie?


Gdybym nie robiła tego, co teraz, to pewnie… Często wracałam do tego pytania kiedy napotykałam na pewne trudności finansowe. Mówiłam sobie wtedy, że tyle czasu i sił poświęciłam dla tego zawodu, więc nie mogę się teraz poddać się i odpuścić.


Dzień pracy zaczynam o…
Staram się trzymać określonych godzin pracy, czyli od 9 do 18 jestem w pracowni. Jednak w ostatnim roku nie zawsze się to udawało, ponieważ przygotowywałam też wystawę indywidualną. Musiałam pracować po 9-14 godzin dziennie, często w weekendy. Uważam, że taka praktyka nie jest dobra. Artyści i artystki muszą mieć czas na regenerację i odpoczynek. Tak jak w każdym innym zawodzie.


Najtrudniejsze w mojej pracy... tak jak już wspomniałam, najtrudniejsze były początki. Wyzwaniem bywa także praca z nowym materiałem – jest to proces poznawania i oswajania, który niekiedy wiąże się ze stresem, ale też mocno inspiruje.

Ala Savashevich, Ćwiczenie jest techniką, 2024. Widok wystawy „Nie czas żałować róż, gdy płona lasy”. Zdjęcie: Alicja Kielan. OP ENHEIM

Inspiracji szukam w rozmowach, książkach, górach… czy na wyjazdach gdzie poznaję nowe miejsca i ludzi.


Konkurencja jest dla mnie związana z inspiracją. Kiedy widzę osobę, która jest aktywna, a do tego szanuje to, co robię, motywuje mnie to do pracy i nie postrzegam jej jako konkurencję.


Pierwsze zarobione pieniądze wydałam na komputer.


Największy sukces załatwianie spraw urzędowych związanych z kartą pobytu.


Największa porażka… Tak naprawdę nie myślę kategoriami sukcesów i porażek, po prostu pracuję.


Nie wyobrażam sobie życia bez osób dla mnie ważnych.

Ala Savashevich, Ćwiczenie jest techniką, 2024. Widok wystawy „Nie czas żałować róż, gdy płona lasy”. Zdjęcie: Dzikie Studio. OP ENHEIM

Jako dziecko marzyłam, o tym, aby mieć dostęp do kultury, ponieważ urodziłam się i wychowałam na wsi.


Po pracy to czas dla siebie. Niestety, często jest tak, że nawet kiedy wychodzę z pracowni i wracam do domu, to i tak muszę coś dokończyć, przeczytać czy odpowiedzieć na czekające na mnie wiadomości.


To co lubię robić najbardziej to zmienia się to z czasem. Teraz cenię sobie widoki górskich przestrzeni.


Najważniejsza decyzja w moim życiu to przyjazd do Polski – budowanie nowej siebie i życia tutaj. Nie była to łatwa decyzja, ale zdecydowanie najlepsza dla mnie. Poza tym dostanie się do Szkoły Doktorskiej na Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

Ala Savashevich, Ćwiczenie jest techniką, 2024. Widok wystawy „Nie czas żałować róż, gdy płona lasy”. Zdjęcie: Alicja Kielan. OP ENHEIM

Chciałabym się jeszcze nauczyć… ciągle uczę się nowych technik, materiałów, słów, tekstów czy patrzenia na różne sprawy i to jest fajne w tym zawodzie.


Mój kraj to dla mnie… Czuje się czasami obca w swoim rodzinnym kraju, Białorusi, przez wszystko, co się tam wydarzyło. Natomiast kraj, w którym obecnie przebywam, nie do końca mogę nazwać swoim, co nie zmienia faktu, że jest mi tu dobrze i mam wspaniałe osoby wokół siebie.


Kultura jest dla mnie ważną częścią życia, ale dużo ciekawych i ważnych rzeczy dzieje się też poza nią.


Mój cel… Patrząc na wydarzenia dookoła nas, myślę, że zawsze mamy coś w planach, ale czasami rzeczywistość wszystko zmienia.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Zapraszamy na wystawę w dniach: 8 marca — 28 kwietnia 2024 r. Galeria, I p. OP ENHEIM, Plac Solny 4, Wrocław

Informacja o wystawie: openheim.org/pl

 

Nie tak dawno jeszcze, także w Polsce doświadczaliśmy opresyjności systemu, którego pozostałość, jak twardy rdzeń wrosła w naszą mentalność. W niezauważalny sposób, latami, przenikała do naszego życia i w dalszym ciągu jej echo pobrzmiewa w codziennej rutynie, zasiewając ukradkiem swoje ziarno w kolejnych pokoleniach. Ala Savashevich, artystka białoruskiego pochodzenia, od lat przepracowująca tematykę pamięci zbiorowej i formowania się tożsamości w społeczeństwach z doświadczeniem autorytaryzmu i patriarchatu, również w najnowszej instalacji podejmuje pokrewne wątki. W warstwie formalnej artystka nawiązuje do kuratorowanej przez Joannę Sokołowską, wystawy pt. „Broń i Chroń”, gdzie istotną rolę odgrywała mocno wyeksponowana kolczuga. Tym razem, jest ona dyskretnie ukryta w gąszczu starannie wyczesanej, lnianej pakuły i mówi do nas spod zmultiplikowanych wizerunków wzorowych uczennic i uczniów. Staje się rdzeniem, latami kształtowanym przez system kręgosłupem, który niepostrzeżenie formatuje nieświadome niczego, młode umysły, przeistaczając się z czasem w integralną część ich mentalności. Naszej mentalności. Pamiętamy jeszcze szarość świata komunistycznego i postkomunistycznego, uroczyste apele, podniosłe marsze i kodeks przykładnego, niesprawiającego problemów obywatela… Wyćwiczonego systemowo, modelowo ujarzmionego i zaprogramowanego do właściwego myślenia. Homo sovieticus. Artystka konfrontuje nas, odbiorców z własnym doświadczeniem i pamięcią. Prowokuje do zadawania sobie pytań, w tym tego, gdzie kończy się system, gdzie zaczynamy się my? Moment przełamania jest najtrudniejszy – okropne jest czytać i nabierać świadomości – jak mówi Savashevich – poznawać siebie i system, w którym się dorastało.

Fragment tekstu kuratorskiego autorstwa Kamy Wróbel