Przemek Hajek. Współtwórca magazynu artystyczno-naukowego „Powidoki”


Czas czytania 13 minut

Grafik, projektant, dyrektor artystyczny magazynu artystyczno-naukowego „Powidoki”. W łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych prowadzi Pracownię Projektowania Identyfikacji Graficznej I°. Za koncepcję komunikacji wizualnej magazynu „Powidoki” otrzymał kilka nagród. W latach 2013–2014 współtworzył Centrum Transferu Technologii – jednostkę mającą na celu współpracę Akademii Sztuk Pięknych z środowiskiem biznesowym. Brał udział w wielu wystawach zbiorowych poświęconych projektowaniu graficznemu w kraju i na świecie. Biegacz. Ukończył 15 biegów długodystansowych, w tym koronę maratonów Polski (2014), maraton w Berlinie (2015), w Nowym Jorku (2019) oraz trzy ultramaratony górskie, w tym jeden (DFBG) na dystansie powyżej 100 km.

 

Mieszkam w domu, blisko lasu.

Z wykształcenia jestem projektantem graficznym.

Wykształcenie dało mi dostęp do bazy wiedzy i profesjonalistów, szansę na poznawanie świata i wielu fantastycznych ludzi, możliwość wyjazdów zagranicznych, rozwinięcie umiejętności – jednym słowem dało mi dużo.

Przemek Hajek. Zdjęcie: Sebastian KomiczZ zawodu jestem projektantem graficznym zajmującym się budowaniem komunikacji wizualnej dla różnych firm i instytucji kulturalnych, nauczycielem akademickim prowadzącym Pracownię Identyfikacji Graficznej na I° w Instytucie Projektowania Graficznego łódzkiej ASP oraz dyrektorem artystycznym i współtwórcą magazynu artystyczno-naukowego „Powidoki”.

Mój zawód jest dla mnie przygodą życia. Nie planowałem zostać grafikiem, a tym bardziej nauczycielem akademickim [uśmiech] – to wypadkowa różnych sytuacji i ludzi spotkanych na mojej drodze.

W tym zawodzie nauczyłem się, że trzeba być uważnym, słuchać oraz ciągle się rozwijać.

Przemek Hajek. Zdjęcie: Sebastian KomiczMoi klienci to... Od skończenia studiów pracuję jako nauczyciel akademicki na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Dzielę się wiedzą i staram się zarażać młodych ludzi pasją
do projektowania. Prowadzę zajęcia, konsultacje, wykłady oraz udzielam korekt. W Akademickim Centrum Designu prowadzę warsztaty z projektowania graficznego dla dzieci i młodzieży w ramach Akademii Młodego Designera. Jestem aktywnym grafikiem projektującym dla muzeów, galerii, wystaw i festiwali. Od 2019 roku współtworzę magazyn artystyczno-naukowy „Powidoki”. Przez wiele lat prowadziłem własne studio projektowe, w którym współpracowałem z firmami z różnych branż takich jak edukacja, wydawnictwa, medycyna, IT czy gastronomia.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na myślenie, rozmowy, wykonywanie projektów, w które aktualnie jestem zaangażowany.

Praca jest dla mnie ważną częścią mojego życia, która napędza mnie do działania; drogą do realizacji marzeń.

Wystawa „Projekt–Magazyn–Powidoki", Łódź Design Festiwal, Akademickie Centrum Designu, 2023, fot. Jarosław DarnowskiPoczątki swojej pracy wspominam… Z perspektywy czasu staję się bardziej wyrozumiały wobec wielu sytuacji, które mnie spotkały. Po studiach wygrałem konkurs na asystenta do Pracowni Informacji Wizualnej prowadzonej przez prof. Jerzego Trelińskiego i zostałem na ASP. Jednocześnie współpracowałem z różnymi raczkującymi „agencjami reklamowymi”, wydawnictwami oraz prywatnymi firmami, które nie do końca wiedziały, czego chcą. To były czasy kolorowych, krzyczących wielkoformatowych reklam, billboardów, ulotek na ulicach, punktów ksero, pierwszych telefonów komórkowych nokia oraz początków projektowania stron internetowych. Pamiętam dwa światy: ASP i cała reszta, czyli „make the logo bigger”. Pamiętam, jak na spotkaniu w jednym z łódzkich wydawnictw przedstawiałem projekty graficzne do pewnej serii książek i usłyszałem od redaktora naczelnego, że „białe okładki się nie sprzedają”. Podziękowali, nie zapłacili. Po jakimś czasie dla innego wydawnictwa zaprojektowałem serię okładek do książek Olivera Sacksa – minimalistyczną, na jasnych tłach. Wszystkie się sprzedały, a kilka z nich to bestsellery. Następnie było własne studio projektowe, spółka i rollercoaster z prowadzeniem działalności gospodarczej młodego, aspirującego chłopaka po ASP. Wnioski, dotacje, przetargi, generowanie nowych pomysłów i tworzenie start-upów, pociąg Łódź–Warszawa oraz dużo papierologii. Było intensywnie.



Z pewnością nie jest to praca dla osób, które lubią mieć gotowe rozwiązania i pracę „od... do…”.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję, to… Bądźcie ciekawi świata i rozwijajcie stale swoje umiejętności – nie tylko w designie. Efektywna komunikacja i praca zespołowa to kierunek, w którym zwraca się szczególną uwagę na przyszłych kandydatów.

Wystawa „Projekt–Magazyn–Powidoki", Łódź Design Festiwal, Akademickie Centrum Designu, 2023, fot. Jarosław DarnowskiMoje najważniejsze narzędzie pracy to głowa, papier, ołówek, nożyczki, pakiet Adobe Creative, aparat fotograficzny, skaner. Parę lat temu ukończyłem kurs moderatora design thinking. Metodę wykorzystuję w procesie nauczania oraz prowadzenia warsztatów.

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie… W liceum dorabiałem sobie jako przewodnik wycieczek, więc jest duża szansa, że poszedłbym w tę stronę. Lubiłem to bardzo. Mam także dobrą wyobraźnię przestrzenną, uwielbiam współczesną architekturę. Gdybym na swojej drodze spotkał kogoś, kto by mnie odpowiednio poprowadził, to kto wie... Po liceum nie wiedziałem, co chcę robić. Całe życie uczyłem się angielskiego, więc naturalnie wyszło, że zdawałem na filologię angielską. Jako nastolatek wkręciłem się w robienie zdjęć i budowanie ciemni w łazience rodziców. Ukończyłem nawet kurs fotograficzny. Z kumplem próbowałem także robić filmy, więc postanowiłem zdawać do szkoły filmowej na wydział operatorski – na oba kierunki się nie dostałem. Rozstrzał miałem niezły.

Dzień pracy zaczynam o... Wstaję o 6.30, idę na spacer z psem, jem owsiankę, w zależności od dnia odwożę syna do szkoły i staram się najpóźniej o 9.00 być w studio. Jeśli mam zajęcia ze studentami na Akademii, to zazwyczaj ok. godz. 10.00 jestem w Pracowni.

Sesja zdjęciowa do 6. numeru magazynu pt. „Ecodesign", fot. Sebastian KomiczNajtrudniejsze w mojej pracy… W projektowaniu – znalezienie złotego środka, żeby obie strony były w zgodzie z tym, co robią i do czego dążą, a w Akademii – zderzenie się z biurokracją.

Inspiracji szukam dosłownie wszędzie. Podróże są dla mnie inspirujące. Słucham także podcastów, czytam książki, chodzę na wystawy, oglądam filmy. Każdy dzień przynosi coś innego, każdy nowy spotkany człowiek to inne emocje. Tkanka miejska mnie inspiruje, ruch, ludzie, przestrzeń, architektura. Lubię się także gapić – tak dosłownie – w niebo, las, morze. Kontakt z naturą jest dla mnie bardzo ważny. Czasami z nicnierobienia biorą się najfajniejsze rzeczy.

Konkurencja to dla mnie przestrzeń do inspiracji.

Zdjęcie: Paweł Napieraj Nigdy nie zdobędę się na to, aby… Trudno powiedzieć. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na wakacje. Pracowałem jako pomocnik na budowie przez miesiąc, aby wyjechać z kumplem w góry. Miałem wtedy ok. 17 lat.

Największy sukces… Zawodowo – to, że robię to co lubię, a prywatnie – rodzina. Wewnętrznie czuję, że dużym sukcesem dla mnie był powrót do biegania po złamaniu kości śródstopia na treningu dwa dni przed wylotem na maraton do Nowego Jorku. To miała być podróż życia do Stanów i Brazylii po wielomiesięcznych przygotowaniach i obronie doktoratu. Pamiętam odgłos chrupnięcia kości, miejsce w parku, w którym to się stało, kryzys mentalny, później długą rehabilitację i treningi od zera. Nie poddałem się. Rok później zrealizowałem marzenie i ukończyłem nowojorski maraton.

Maraton w Nowym Yorku, 2019Największa porażka… Trudno jednoznacznie określić. Porażką dla mnie jest, kiedy odpuszczam, poddaję się, rezygnuję z siebie. Każde niepowodzenie jest doświadczeniem, z którego można wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Nie wyobrażam sobie życia bez porannej kawy, weekendów rodzinnych, wspólnych planów, podróży.

Jako dziecko marzyłem… Wychowałem się w latach 80. w czasach polskiej transformacji, gdy dostęp do wielu rzeczy był mocno ograniczony. Chciałem robić rzeczy „fajne”, ale wtedy nie potrafiłem tego nazwać. Wiedziałem, że nie chcę robić tego, co wówczas moi rodzice, czyli pracować w biurze i chodzić do pracy od 8 do 16. Z biegiem lat zapuściłem włosy, zacząłem grać na gitarze i w tamtym czasie byłem przekonany, że zostanę muzykiem rockowym i będę jeździł w trasy koncertowe. Życie napisało mi inny scenariusz [śmiech].

Redakcja magazynu „Powidoki”, zdjęcie: Paweł NapierajPo pracy to czas na bieganie, spacery z psem, pracę w ogrodzie, wspólne chwile z rodziną.

To, co lubię robić najbardziej, to... Podróże, poznawanie nowych miejsc i ludzi napędza mnie najbardziej. Mamy fantastycznego psa, z którym spędzamy każdą wolną chwilę. Lubię spotkać się z przyjaciółmi przy dobrym jedzeniu, poczytać książkę na hamaku, pobiegać po lesie. Lubię także majsterkować – mam fajny warsztat do takiej pracy. Ostatnio praca w ogrodzie mnie jara: borówki, maliny, cukinia itd. Lubię czasami także nic nie robić.

Jestem dumny z wielu rzeczy. Jestem dumny z siebie, że mi się chce; z mojej rodziny; z tego, że pomimo wielu przeciwności losu jestem w tym miejscu, w którym jestem.

Wystawa fotograficzna studentów i pedagogów towarzysząca promocji numeru pt. „Odbicia", Galeria Lektorium, ASP Łódź, 2023, zdjęcie: Jarosław DarnowskiNajważniejsza decyzja w moim życiu to… decyzja o wspólnej rodzinnej podróży zwanej życiem, ucieczka z miasta, pójście na psychoterapię.

Największym szaleństwem w moim życiu było… Jako nastolatek jeździłem stopem w wakacje po Europie – praktycznie bez pieniędzy. Było dużo przygód, których najlepszy reżyser by nie wymyślił. Kiedyś uważałem, że to normalne, ale dzisiaj wydaje mi się to totalną abstrakcją. Parę lat temu przebiegłem 110 km na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich – to było piękne szaleństwo, które mam nadzieję kiedyś powtórzyć.

Najważniejsze słowa, jakie usłyszałem… Słowo „tato” zostaje na zawsze, zmienia cię. Myślę, że może to być każde słowo, które wywołuje w tobie określone emocje, prowadzące do zmiany. Komunikacja jest jedną z najtrudniejszych umiejętności i być może dlatego tak ludzi fascynuje.

Sesja zdjęciowa do 2. numeru magazynu, Muzeum Sztuki w Łodzi, zdjęcie: Sebastian KomiczChciałbym się jeszcze nauczyć… Cały czas się czegoś uczę. Efektywne zarządzanie czasem to coś, co spędza mi sen z powiek. Kiedyś grałem na gitarze i chciałbym wrócić do tego. Poza tym ciągle odkładam prawo jazdy na jednoślad. Może to najwyższy czas?

Mój kraj to dla mnie miejsce, w którym się urodziłem, żyję, płacę podatki. Mieszkałem zarówno w Finlandii, jak i Danii. Po powrocie chciałem żyć tutaj tak, jak tam żyłem, czyli spokojniej, życzliwiej, bliżej natury. Staram się, choć nasz kraj dostarcza nam wiele skrajnych emocji.

Kultura jest dla mnie częścią mojego życia.


Mój cel… Żyć w zgodzie z własnymi wartościami oraz ukończyć World Marathon Majors – na koncie mam Berlin i Nowy Jork, przede mną Tokio, Londyn, Chicago i Boston. Chcę także zbudować własnego kampera, którym mam nadzieję zjechać kawałek świata.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

instagram.com/przemek.hajek/
instagram.com/magazyn.powidoki/
instagram.com/pig.asp.lodz/