Jak oczami wyobraźni widzisz siebie jako artystkę, twórcę, przedsiębiorcę kreatywnego? Jestem przekonany, że większość z nas, kończąc uczelnie artystyczne, kierunki projektowe, twórcze, widzi się w przyszłości jako uznanych i docenionych, szczęśliwych i spełnionych. Raczej nie myślimy o przepracowaniu, depresji, bólach pleców, otyłości itd., a w konsekwencji – niezdolności do pracy i cierpieniu bez środków do życia. Nas to nie spotka – jesteśmy zdolni, ambitni, pracowici…

Zarobimy pieniądze, zdobędziemy sławę, a później skupimy się na sobie. W większości przypadków to „później” nadchodzi jednak zbyt późno. Inwestycję w zdrowie psychiczne, budowanie zdrowych nawyków należy traktować dokładnie tak samo jak inwestowanie w wiedzę i umiejętności. Jest to proces długofalowy, ale jego zwrotu możemy nie zauważyć… I oby tak było, bo to będzie świadczyć o tym, że jesteśmy spełnieni!

W jaki sposób twórca (w sektorze kreatywnym) powinien poukładać sobie w głowie, że musi zadbać o higieniczne warunki pracy.

Niezależnie od tego, jaki zawód wybierasz, w pierwszej kolejności nie jesteś filmowcem, muzykiem, projektantem czy modelką – najpierw jesteś człowiekiem. Wychodząc z tej perspektywy, warto zastanowić się, co jest ważniejsze – własne zdrowie czy sukces projektu za wszelką cenę? Jak na to „tu i teraz” będziesz patrzeć za 5, 10, 15 lat? Poza tym mamy wiele dowodów naukowych, że sukcesu nie osiągnie się bez zadbania o dobrostan psychiczny i fizyczny.

 


Co może być takim argumentem w kontekście myślenia: „Będę się tym martwił za 20 lat, bo teraz mam projekt”? Jakimi metodami każdy twórca może się zaprogramować na myślenie o swoim zdrowiu i dobrostanie?

Wielokrotnie można się spotkać z poglądami takimi jak: „To tylko na chwilę – zacisnę zęby, a jak skończę projekt, to może odpocznę”, „Nie mam czasu myśleć teraz o konsekwencjach”, „Osiągnę sukces i potem będzie lżej”. Priorytetem staje się w takich sytuacjach wynik, a nie człowiek. Do tego owo „może” najczęściej przekłada się na kolejne „nie mam czasu”. To generuje dużo napięcia, a co za tym idzie, życie w ciągle podwyższonym pobudzeniu. Organizm jest w nieustannej gotowości, a wtedy nie ma mowy o odpoczynku. Mamy za to gotowy przepis na przestymulowanie. W takich chwilach najczęściej nie dostrzega się tego, że aby skutecznie i efektywnie pracować w zawodzie, kluczowym i podstawowym „narzędziem” jesteśmy my sami.

To ważne, aby na co dzień starać się słuchać swojego umysłu i ciała, by odpowiadać na potrzeby, które generują. Jeżeli nie są one na bieżąco zaspokajane, z czasem organizm upomina się o przerwę, którą poprzedza np. rozdrażnienie, kumulacja emocji, gorsze samopoczucie, choroba, brak kreatywności czy produktywności. Dlatego tak ważne jest, żeby rzeczywiście uwzględniać szerszą perspektywę czasu; ale siebie postawić w niej na pierwszym miejscu, dbając regularnie o swój dobrostan i traktując to jako profilaktykę. Paradoksalnie właśnie to przekłada się na te upragnione efekty – większą satysfakcję z pracy, działanie z poczuciem sensu i zdrowe funkcjonowanie nie tylko na chwilę, ale przez lata. A przecież o to właśnie chodzi, prawda?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest to proste, kiedy się żyje w czasach „więcej, szybciej, mocniej”. Natomiast nie bez powodu mówi się o treningu dobrostanu, codziennej praktyce dbania o samego siebie w kontekście osobistym, zawodowym i społecznym. Proces dbania o siebie można zacząć od małego kroku, a nie wielkiej i spektakularnej zmiany, która po kilku dniach skończy się fiaskiem jak balon, z którego uciekło całe powietrze.

Zadanie dla Ciebie:

Zacznij od zdefiniowania objawów przeciążenia, a potem przyglądaj się – z poziomu myśli, emocji i odczuć z ciała – co się dzieje z Tobą i tym, jak się zachowujesz, zanim dojdzie do tych objawów. Jaka jest strefa buforowa między „czuję się dobrze” a „już więcej nie udźwignę”? To Twoje żółte światło na sygnalizacji świetlnej i pierwszy alarm, aby nieco spuścić z tonu. Zauważ, jakie są Twoje sygnały alarmujące, i poświęć im czas. Nazwij, co czujesz; zastanów się, czego potrzebujesz w danym momencie. Ćwicz uważność na te chwile, aby unikać wchodzenia w strefę czerwoną – strefę przeciążenia. Zapytaj się wtedy siebie, czego potrzebujesz – spaceru, książki, masażu, 2-dniowego wyjazdu, spotkania z kimś bliskim? I… zrób to dla siebie! Dlaczego dodajemy: „zrób to dla siebie”?

Bywa tak, że znamy potrzebę; wiemy, co warto byłoby zrobić, a jednocześnie tego nie robimy. Może być to spowodowane wieloma aspektami. Jednym z nich są myśli, które sabotują rolę odpoczynku, twierdząc np.: „odpoczynek to strata czasu”, „ogarnę jeszcze kilka spraw i wtedy odpocznę”, „najpierw obowiązki, potem nagroda w postaci wolnego czasu”. Warto zaznaczyć, że nie każda myśl działa na nas korzystnie, nie każda myśl jest prawdą i przede wszystkim to nie myśli decydują o naszym działaniu, a my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze decyzje. Odpoczynek to nie przywilej – to element profesjonalizacji, konieczność.

Wiele osobowości, które na stałe zapisały się w historii, oddawało się odpoczynkowi, a nawet nudzie. Nie ma jednej drogi do sukcesu. A idea działania za wszelką cenę – po trupach do celu – przestaje mieć poparcie w praktyce i wynikach badań.

Zadania dla Ciebie:

Znajdź moment w ciągu dnia na zatrzymanie – taką stop-klatkę, która pomoże Ci nieco wyhamować. Jak to zrobić? Usiądź wygodnie. Wyprostuj nogi. Skrzyżuj nogi w kostkach, wyciągnij ręce w przód i przekręć dłonie grzbietami do siebie tak, by kciuki skierowane były w dół. Teraz przełóż jedną rękę przed drugą tak, by dłonie dotykały się wewnętrznymi stronami (kciuki są nadal skierowane w dół). Skrzyżuj palce dłoni, zegnij ręce w łokciach i oprzyj ręce na piersi. Zamknij oczy, język połóż na podniebieniu. Oddychaj swobodnie przez 2 minuty. Trzymaj język, dłonie, nogi swobodnie. Niech oddech sam się oddycha. Ty tylko przez chwilę kieruj uwagę na wdech i wydech, zachowując swobodę ułożenia ciała.

Po wykonaniu ćwiczenia zauważ, jak się czujesz. Co dał Ci ten czas – dla Twoich emocji, myśli i odczuć z ciała? Może teraz, po chwili zatrzymania, łatwiej będzie Ci zauważyć potrzeby i odpowiednio na nie zareagować.

W jaki sposób odczarować sobie wizytę u psychologa i potraktować ją jako inwestycję w higienę pracy?

Szczęśliwie coraz częściej można usłyszeć od znanych osób w świecie kreatywnym, że korzystają z takich usług i wspiera to ich funkcjonowanie zarówno życiowe, jak i zawodowe – to bardzo ważne! Jak czasem słyszymy, niechęć do wizyty u psychologa najczęściej wynika z nieświadomości. Boimy się tego, czego nie znamy, a do tego jeszcze konfrontujemy się z ciągle funkcjonującym stereotypem, że jeśli sięgasz po wsparcie psychologiczne, to jest z Tobą coś nie tak. A przecież to jest inwestycja w rozumienie siebie i swój rozwój – niezależnie, czy sięgamy po wsparcie psychiatry, terapeuty czy psychologa wykonania. Wszystko ma prowadzić do jednego – aby funkcjonowało nam się lepiej. Dbanie o zdrowie ciała jest społecznie akceptowane.

A dbanie o zdrowie głowy? Jedno bez wsparcia drugiego nie może funkcjonować sprawnie, więc dbajmy o oba aspekty życia. Poza tym, przykładowo w sporcie, od wielu lat mówi się o komplementarnym rozwoju, w którego skład wchodzi obszar techniki wykonania, taktyki, motoryki i mentalności. Popularyzujemy ten kierunek rozwoju w filmie, tłumacząc twórcom, że całościowe spojrzenie na swoje funkcjonowanie, które uwzględnia dbanie o własny warsztat pracy, a także o ciało może również obejmować sferę psychologiczną.

 


Jak stworzyć osobisty program profilaktyczny w obszarze zarządzania emocjami?

Żyjemy w kulturze, w której nie mówi się o emocjach. Jesteśmy wychowani w przekonaniu, że jedne emocje są dobre, innych zaś należy unikać. Z otwartymi ramionami przyjmujemy radość, spokój, ekscytację, ale problem zaczyna się, gdy do głosu dochodzą złość, frustracja, strach, rozczarowanie, zazdrość czy wstyd. Wtedy łatwiej iść w unikanie, które społeczeństwo z przyjemnością wzmocni hasłami „nie ma się czego bać” czy „złość piękności szkodzi”. Nie chcemy ich, bo są trudne, ale unikając ich odbieramy sobie prawo do czucia i znowu, paradoksalnie, pełnego przeżywania również tych przyjemnych w odczuciu emocji. Nie mamy w głowie guzika, który dla jednych emocji włącza „on”, a dla drugich – „off”. To, że od pewnych się odcinamy, nie znaczy, że ich nie ma. Prędzej czy później wywalczą dojście do głosu. Zazwyczaj w takich momentach, w których się tego nie spodziewamy i z taką intensywnością, że ciężko nam sobie z nimi poradzić, zachowując się tak, jak byśmy tego chcieli.

A emocje nie zrobią nam krzywdy. To nasze najbardziej pierwotne informatory. Otwierając się na cały wachlarz emocji, mamy dostęp do szerszej gamy przeżyć, a przecież w branżach kreatywnych to często zasób, a nie przeszkoda. Kluczem do sukcesu jest więc to, aby najpierw w ogóle je sobie uświadomić, dać możliwość, żeby je poczuć i zrozumieć. Dopiero potem szuka się indywidualnie dopasowanych technik i sposobów na ich regulowanie. Dla każdego to będzie coś innego. Psychologia oferuje szeroki wachlarz możliwości.

Przykładowa pomocna technika:

WEŹ GŁĘBOKI WDECH I WYDECH.

ZAUWAŻ, CO CZUJESZ.

POSTARAJ SIĘ NAZWAĆ TĘ EMOCJĘ.

POWIEDZ SOBIE: „W PORZĄDKU. JEŻELI JUŻ TO CZUJĘ, TO JEST TO W PORZĄDKU.

ZASTANÓW SIĘ, O CZYM MÓWI CI TA EMOCJA?

W jaki sposób budować otwartość na dostępne narzędzia, przepisy, wytyczne, które mogą pomóc tanio dbać o bezpieczną i higieniczną pracę – w kontekście stwierdzeń typu: „To BHP. Well-being to tylko w dużych firmach. Mnie nie stać na to”.

Dbanie o siebie nie jest dostępne tylko dla wybranych. Zaczyna się od decyzji: „czy ja tego chcę”? Potrzebuję do tego tylko siebie i swojego zaangażowania w ten obszar życia ze świadomością, że jest to pewien proces, a nie jednorazowy zastrzyk, który zadziała na lata. Trening dobrostanu wymaga systematycznej pracy. Chcemy jeszcze raz podkreślić, że skupienie się na małych, ale regularnie powtarzanych rzeczach może przynieść duże efekty. Jedna szklanka wody nie zmieni życia, ale jedna szklanka wody codziennie w perspektywie roku to już nawodnienie w litrach. To samo dotyczy: przerw, mówienia przy wejściu „dzień dobry” kształtującego bardziej sprzyjające nastawienie do pracy, odpowiedniego snu, docenienia wysiłków swoich i innych, stawiania granic, jeśli coś nas przerasta i wielu innych aspektów, które stanowią solidne fundamenty pod dbanie o siebie w długoterminowej perspektywie.

Na szczęście coraz częściej przełamujemy tabu i otwarcie na różnych łamach mówimy o trudnościach, wyzwaniach, jakie wiążą się z wykonywaniem zawodu freelancera. Jest wiele stron, książek, podcastów, w których dostarczana jest merytoryczna wiedza z zakresu zdrowia psychicznego i dobrostanu. Naprawdę wiele możemy zrobić sami – oczywiście dopóki dotyczy to obszaru zdrowia, a na nim się tutaj skupiamy.

 

Rozmawiał Maciej Mazerant

Więcej na stronie: www.instagram.com/centrumwykonania


dr Aleksandra Zienowicz-Wielebska – psycholog sportu oraz psycholog wykonania, praktyk i dydaktyk. Współpracuje z USWPS WZ. Sopot oraz Katowice. Działalność praktyczną prowadzi od 2011 roku. Współpracuje z zawodnikami na poziomie młodzieżowym i seniorskim, a także przedstawicielami innych obszarów wykonania (głównie z twórcami filmowymi). W ramach praktyki indywidualnej, w sporcie, specjalizuje się w pracy z zawodnikami sportów walki oraz wodnych. Od kilku sezonów, związana z drużyną superligi piłki ręcznej kobiet Młyny Stoisław Koszalin. Doktoryzowała się na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Praca tematycznie wpisywała się w obszar psychologii filmowców. Temat pracy brzmiał: "Systemy wartości i style przywództwa reżyserów oraz producentów a dobrostan i motywacja osiągnięć członków zespołu filmowego".


Pola Weiner – psycholog sportu i psycholog wykonania. Pracuje z zawodnikami sportów indywidualnych i drużynowych, zarówno na etapie młodzieżowym, jak również seniorskim. W latach 2019-2021 psycholog współpracujący z Polskim Związkiem Tenisowym (kadra U12). Współdziała z Hokejową Szkołą Ziętary oraz organizacją Football Lab tworzącymi obozy dla dzieci i młodzieży, podczas których prowadzi warsztaty z zakresu psychologii sportu i treningu mentalnego. Wykładowca na studiach podyplomowych z psychologii sportu dzieci i młodzieży (Uniwersytet SWPS Katowice) oraz współprowadząca fakultety na Uniwersytecie SWPS w Sopocie. Na co dzień koncentruje się na działaniach związanych ze sportem i filmem.