O podstawach zero waste, zasadzie 5R, greenwashingu, a także o tym, jak stworzyć firmę przyjazną środowisku rozmawiamy z Joanną Kądziołką, prezeską Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.

Co to jest zero waste? Czy to pojęcie można tłumaczyć na język polski? Co oznacza zasada 5R?

Generalnie używamy pojęcia zero waste w wersji angielskiej. W języku polskim można też powiedzieć „zero odpadów”. Jeżeli natomiast miałabym w najprostszy sposób wytłumaczyć, czym jest styl życia zero waste, to jest to taki styl życia, który polega na maksymalnym ograniczeniu generowania odpadów i – co za tym idzie – dbaniu o środowisko. A żeby zrozumieć, jak wdrażać zero waste w swoim życiu, warto opierać się na zasadzie 5R – pojęciu z języka angielskiego, czyli: Refuse, Reduce, Reuse, Recycle, Rot.


Chodzi tutaj o to, że przede wszystkim powinniśmy na przykład:

  • odmawiać, kiedy proponuje się nam jednorazowe reklamówki w sklepie albo jednorazowe kubki w kawiarni,
  • ograniczać, czyli kupować odpowiedzialnie, praktykować minimalizm, który w zasadzie już znamy,
  • używać ponownie, a zatem kupować rzeczy używane, pożyczać, naprawiać,
  • segregować na pięć frakcji, które obowiązują w Polsce, ponieważ dzięki temu możliwy jest lepszy recykling,
  • kompostować, czyli w domu i w ogrodzie zbierać odpady organiczne.



Jak jest różnica między zero waste a zrównoważonym rozwojem?

Koncepcja zrównoważonego rozwoju to solidarność między naszym pokoleniem i tymi, które przyjdą po nas, polegająca na zaspokajaniu swoich potrzeb bez ograniczania możliwości rozwoju przyszłych pokoleń. Ważną rolę odgrywa uwzględnienie w tym rozwoju zarówno gospodarki, społeczeństwa, jak i środowiska. Powiedziałabym, że zero waste jest elementem zrównoważonego rozwoju, a konsumenci praktykują ten styl życia np. poprzez okazywanie świadomości ekologicznej, ograniczanie zużywania zasobów etc.

 


W jaki sposób twórcy sektora kreatywnego mogą stosować zasady zero waste?

W ujęciu raczej biznesowy zero waste oznaczałoby takie projektowanie i zarządzanie – czy to produktami, czy różnego rodzaju procesami – które dąży do wyeliminowania szkodliwości odpadów i różnego rodzaju stosowanych przez nas materiałów, a także ma na celu zmniejszenie objętości tych odpadów poprzez przetwarzanie, odzyskiwanie wszystkich zasobów. Na pewno nie można ich spalać czy składować. Warto w tym miejscu podkreślić pojęcie ekoprojektowania, czyli takiego projektowania, które uwzględnia wpływ produktu na środowisko i społeczeństwo podczas całego cyklu życia produktu.

 


Czy jest możliwość uzyskania certyfikatu potwierdzającego zero waste w firmie? Czy jest takie zapotrzebowanie?

Odpowiem z naszej perspektywy Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste. Jesteśmy na etapie przygotowywania programu certyfikacyjnego dla firm, takich jak restauracje, hotele, kawiarnie czy biura. Prowadzimy różnego rodzaju warsztaty, które mają te firmy i instytucje edukować w zakresie zero waste czy też szerzej – w zakresie gospodarki o obiegu zamkniętym, tak żeby rzeczywiście one mogły wdrażać rozwiązania zero waste. Jeżeli widzimy marki, które rzeczywiście działają w tym duchu – tutaj przykładem jest marka kosmetyczna Shaushka – to rzeczywiście je wspieramy, stając się partnerem i promując je w naszych kanałach komunikacyjnych.

 


A co to znaczy, że firma jest zero waste?

Przede wszystkim jest to taka działalność, która:

  • ogranicza ilość wygenerowanych odpadów;
  • polega na planowaniu i projektowaniu swoich produktów czy usług w taki sposób, aby miały one zdecydowanie jak najmniejszy wpływ na środowisko
  • realizuje zasadę 5R.

W momencie kiedy ktoś myśli o rozpoczęciu swojej działalności, to fajnie, żeby w swoim profilu biznesowym pomyślał też o zasadach zero waste i zobaczył, czy on rzeczywiście się w te zasady wpisuje. A jeżeli nie, to… warto, aby je zastosował.

 


Gdzie można nauczyć się wprowadzania zasad zero waste?

Dużo szczegółowych porad jest na naszej stronie internetowej. Tam mamy dużo informacji i odpowiedzi w naszej bazie danych, poradnikach. Wkrótce będziemy publikować poradnik podstaw zero waste. Zdecydowanie warto uczestniczyć w różnego rodzaju prelekcjach, warsztatach, które prowadzimy zarówno w wersji nieodpłatnej na różnego rodzaju eventach organizowanych na przykład przez NGOsy, jak również w wersji odpłatnej, bardziej komercyjnej dla firm. Internet też jest ogromnym źródłem wiedzy na temat zero waste.

Jeżeli chodzi o mity na ten temat czy też kwestie problemów w rozumieniu zasad zero waste, to przede wszystkim nasuwają się opinie ludzi, którzy twierdzą: „Przecież to zero waste jest nierealne! To niemożliwe, żeby w ogóle nie generować odpadów”. Wtedy odpowiadam, że musimy sobie postawić ambitne cele. Tak, to zero jest naszym ambitnym celem, tak samo jak neutralność klimatyczna w 2050 roku. Po prostu musimy do niego dążyć. Musimy robić wszystko, żeby rzeczywiście ograniczyć ilość odpadów. Często słyszę, że zero waste jest drogie; że produkty ekologiczne są drogie. W krótkiej perspektywie być może tak, ale w tej dłuższej perspektywie zdecydowanie nie. Kiedy stosujemy ten nasz „minimalizm”, okazuje się, że nie potrzebujemy tak wielu produktów, jak do tej pory używaliśmy. Na pewno sami możemy robić różne produkty zero waste, chociażby chemię domową czy kosmetyki. Natomiast jeżeli będziemy kupować produkty na wagę, to ich ceny są w zasadzie bardzo podobne do tych w regularnych sklepach.

Czasem słyszę, że „trzeba poświęcić dużo czasu na to, żeby być zero waste”. Zmiana naszych nawyków zajmuje trochę czasu i wysiłku, natomiast jeżeli wprowadzimy nowy nawyk – chociażby przygotowywania listy zakupów przed wyjściem do sklepu, wybrania się raz w tygodniu na większe zakupy albo kupowania tego, co potrzebujemy i jest nam niezbędne – to okaże się, że po jakimś czasie mamy więcej czasu dla siebie. Kolejny przykład – kupowanie wody. W wielu miastach promuje się picie kranówki, a co za tym idzie nie musimy w ogóle chodzić po wodę do sklepu i nie wydajemy tych kilkuset złotych rocznie na wodę butelkowaną.

 


Czyli zero waste się opłaca?

Możemy podejść do tematu czysto finansowo, ale też możemy spojrzeć na to pod kątem pozafinansowym. Tak jak wcześniej wskazałam na prostym przykładzie wody butelkowanej, sama kiedyś policzyłam, że rocznie kupuję jakieś 300 butelek wody i finalnie, kiedy przestałam ją kupować, zaoszczędziłam kilkaset złotych. Warto również pamiętać o małych oszczędnościach, jak chociażby o tym, aby iść do kawiarni, która jest partnerem akcji „Z własnym kubkiem” – zawsze można otrzymać zniżkę na kawę.

Natomiast pozafinansowe kwestie to oczywiście dbanie o środowisko. Widzimy, co dzieje się ze środowiskiem naturalnym; jak mocno są zanieczyszczone lasy, rzeki… Ma to wpływ na bioróżnorodność na świecie, która cały czas zanika.

Rezygnacja z plastikowych opakowań, które są wykonane z ropy naftowej, to rezygnacja w skali globalnej z około 380 milionów ton odpadów – są to gigantyczne ilości. I tutaj musimy pamiętać, że recykling nie jest lekiem na całe zło. W skali globalnej tylko 10% tych produktów z tworzyw sztucznych jest poddawane recyklingowi. Na terenie Unii Europejskiej sytuacja wygląda trochę lepiej – 30%. Pamiętajmy, że to, co nie zostanie poddane recyklingowi, bardzo często trafia na składowisko albo do spalarni, a spalarnia nie jest elementem gospodarki o obiegu zamkniętym. Nie jest zero waste – mimo zapewnień niektórych samorządowców.

 


Przed kim stoi największe wyzwanie dotyczące odpowiedzialności za promowanie i wdrażanie zasad zero waste?

Największe wyzwanie stoi przede wszystkim przed przemysłem i politykami. Z jednej strony trzeba zmienić podejście do wykorzystywania plastiku w produkcji, a z drugiej strony należy zmienić przepisy. Na szczęście już wkrótce pojawią się takie, które będą nakazywać, by przy produkcji opakowań użyto materiałów pochodzących z recyklingu. Przedsiębiorcy o tym doskonale wiedzą i muszą się do tego dostosować.

Duże wyzwanie stoi przed polskimi politykami, którzy powinni zajmować się tym, aby prawo europejskie wdrażać do prawa polskiego. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ dyrektywy europejskie są transponowane do polskiego prawa z dużymi opóźnieniami.

 


Na koniec proszę powiedzieć jeszcze, czym jest greenwashing? I czego firmy/marki powinny unikać?

Greenwashing to po prostu ekościema czy też zielona ściema. Generalnie jest to udawanie bycia zielonym, ekologicznym – po to, żeby zwiększyć sprzedaż i poprawiać sobie wizerunek.

W kontekście sposobów rozpoznawania greenwashingu najczęściej mówi się o jego sześciu grzechach:
1. marki sugerują, że ich produkt powstaje zgodnie z zasadami ochrony środowiska, przy czym tak naprawdę pokazują tylko wycinek całego obrazu; informują tylko o jakimś fragmencie wpływu na środowisko, np. tylko o produkcji, natomiast nie mówią już nic o tym, jak produkt jest użytkowany i co się dzieje z odpadami;
2. często komunikat jest niekonkretny, na przykład kiedy jesteśmy przekonywani, że coś jest naturalne. I tu nasuwa się pytanie: co to dokładnie znaczy, że coś jest „naturalne”?
3. bardzo często marki deklarują coś, co nie ma pokrycia w badaniach, na przykład mówią, że produkt nie był testowany na zwierzętach – tylko że my nie jesteśmy w stanie tego w żaden sposób zweryfikować;
4. marki przekazują nieprawdziwe informacje, niezgodne z prawem;
5. marki podkreślają, że produkt jest wyjątkowy w swojej kategorii produktowej, tyle że okazuje się, że cała ta kategoria ma po prostu bardzo zły wpływ na środowisko;
6. zdarzało się, że na produktach pojawiał się komunikat o działaniach, które są już zakazane, np. o nieobecności freonów, które i tak nie są stosowane w przemyśle od wielu lat.

Rozmawiała Maja Ruszkowska-Mazerant

Dowiedz się więcej zero-waste.pl