Jak być jednocześnie artystą i menedżerem? Co zrobić, aby nie zaprzedać się komercji? Co zrobić, żeby czuć satysfakcję z pracy? I czy jedno i drugie da się pogodzić? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Joanna Rusin, projektantka dywanów i gobelinów.

Asiu, jesteś osobą, która po skończeniu studiów artystycznych pracuje w wyuczonym zawodzie. Jak Ci się to udało?

U mnie potoczyło się to płynnie i bez dużych starań z mojej strony. Myślę jednak, że tę sytuację można określić jako wyjątkową. Na IV roku studiów skorzystałam z możliwości wykonania dywanu w jednej z polskich fabryk, a tam zainteresowano się współpracą ze mną. Później pracę zaproponował mi inny producent szukający projektanta, a ja jeszcze studentka, miałam już spore doświadczenie. Tak więc od IV roku studiów pracuję w zawodzie projektanta.

Jesteś projektantem na stałym etacie, freelancerem, czy też prowadzisz własną firmę?

Wszystko naraz! Taka już jestem. Lubię to, co robię, nie mogę oprzeć się pokusie wykorzystania każdej możliwości. Wszystko to bardzo mnie rozwija i motywuje. Obecnie pracuję na etacie, mam też własną firmę i luźno współpracuję z innymi projektantami.

Dlaczego wybrałaś właśnie taki sposób pracy?

Wszystko, co się dzieje w moim życiu jest sumą wielu zdarzeń, następujących po sobie sytuacji. Niczego nigdy dokładnie nie planowałam. Jedyne, czego byłam pewna to tego, że będę kochała swoje zajęcie.
Praca na etacie wiąże mnie z producentem, z którym dobrze mi się pracuje i porządkuje nasze relacje, natomiast własna firma daje poczucie pełnej niezależności i obejmuje szerszy zakres działań.

Współpracujesz z koleżanką ze studiów Agnieszką Czop. Jak wygląda ta współpraca? Czy lepiej jest tworzyć coś samemu, czy z kimś? Jesteście obie laureatkami konkursu Elle Decoration na młodego projektanta. Co dała Ci ta nominacja?

Tak, wspólnie przystąpiłyśmy do konkursu Elle Decoration - PRODECO 2004, który wygrałyśmy w kategorii "młody projektant". Myślę, że to scementowało naszą współpracę. Pierwszy wspólny krok okazał się dużym sukcesem. Jednakże takie duety są narażone na spore huśtawki emocjonalne. Trudniej rozładować napięcie niż w większych zespołach, a stresu w tym zawodzie nie brakuje. Wspólnie projektujemy i to jest chyba najprzyjemniejszy etap pracy. Potem zaczyna się kręcić machina promocji, rywalizacji, przebijania się przez szeregi mało kompetentnych osób. Rozwijający się projektant to zarówno artysta, jak i twardo stojący na ziemi menedżer, sprzedawca, a i nierzadko producent. Praca w duecie pozwala podzielić obowiązki. Zawód ten wymaga ogromnej wiary w siebie i własne pomysły. Wspólnie łatwiej jest znosić niepowodzenia i czasem przyjemniej cieszyć się sukcesem.
My, z Agnieszką Czop, wymyśliłyśmy alternatywę dla typowego dywanu — dywan  zabawkę, układankę. Tradycyjny przedmiot potraktowałyśmy zupełnie na nowo. Dobrze, że spodobał się jurorom i miał szansę na promocję, bo jako produkt typowo przemysłowy w Polsce miał małe szanse. Nagrodą w konkursie był wyjazd na targi Ambiente do Frankfurtu — promocja polskiego designu w grupie dwudziestu młodych projektantów z całego świata. Nasz pomysł na dywan zabawkę spodobał się prasie i zainteresował handlowców. Nawiązałyśmy współpracę z amerykańską firmą sprzedającą artykuły wyposażenia wnętrz i niemiecką siecią sklepów z artykułami dla dzieci. Mamy też kilku indywidualnych klientów w Polsce, dla których projektujemy.

Twoje dywany inspirowane były motywami ludowymi, dlaczego?

Dużo moich pomysłów opartych jest na tradycyjnej polskiej sztuce ludowej. Zainteresowania te sięgają początku studiów, a pierwsze projekty wynikające z tych inspiracji powstały w Pracowni Dywanu i Gobelinu łódzkiej ASP pod okiem prof. Mariusza Kowalskiego i obecnie prof. Jolanty  Rudzkiej-Habisiak, którzy pchnęli mnie do wnikliwego zgłębienia polskiego folkloru. W motywach ludowych odnalazłam bardzo pozytywne skojarzenia tradycji i nowoczesności. Uważam, że sztuka ta jest kopalnią inspiracji, poczynając od cudnych zestawień kolorystycznych, kończąc na misternych, acz prawie technicznych, wzorach wycinanek. Polska sztuka ludowa jest z jednej strony lekka i delikatna, z drugiej zaś prawie obcesowa. Można z niej czerpać i interpretować ją na wiele sposobów.

Czy uważasz, że artyści powinni częściej sięgać po motywy etniczne, ludowe, czy w Twoim wypadku była to tylko chwilowa fascynacja?

Moja fascynacja nie była chwilowa, ponieważ ciągle trwa. A co do innych artystów, to myślę, że wielu z niej czerpie, ale zauważam coś jeszcze — czerpie z niej także wielu odbiorców . My często odbierając sztukę, odnajdujemy w niej motywy ludowe. Świadczy to o tym, że jest ona mocno w nas zakorzeniona i ciągle żywa. Nasze skojarzenia często sięgają w kierunku folkloru.

Wiemy, jak trudno jest znaleźć pracę w kulturze. Czy możesz coś poradzić innym młodym artystom wchodzącym na rynek pracy?

Takie porady są bardzo trudne. Każdego charakteryzuje jego własny temperament, otwartość na świat lub jej brak. Uważam, że w tym zawodzie ważna jest pasja, przekonanie do tego, co się robi. Ale nie można próbować sprzedać własnych wizji za wszelką cenę, potrzebne są kompromisy. Chociaż, czy ja wiem... Niekiedy o powodzeniu decyduje ogromna siła perswazji.

A co zrobić żeby nie zaprzedać się komercji? Często młodzi artyści znajdujący pracę w firmach, ubolewają nad tandetnością swojej pracy. Co zrobić, aby czuć satysfakcję z pracy?

Myślę, że odpowiedziałam już na to pytanie. Trzeba sobie wysoko stawiać poprzeczkę. Nawet jeśli do pewnego momentu jesteśmy zmuszeni równolegle oferować rzeczy mniej ambitne, musimy znaleźć sposób na sprostanie własnym oczekiwaniom. I nie twórzmy "do szuflady". Na świecie jest mnóstwo ciekawych wystaw, konkursów, naprawdę są możliwości prezentowania własnej twórczości. Uważam, że bardzo ważne jest, aby konfrontować swoje prace z innymi, ale na wysokim szczeblu. Niech ta fajna zabawa projektowa nas rozwija, bo nie zapominajmy, że projektant to kreator otaczającej nas rzeczywistości.

Na koniec powiedz jeszcze, proszę, o swoich najbliższych planach.

O moich planach nie sposób opowiadać, mam ich zbyt dużo. Na pewno szukam w mojej głowie i w otoczeniu pomysłów, które mnie samą zaskoczą. Marzę o tym, aby wszystkie moje zajęcia dało się ze sobą pogodzić, bo na razie z niczego nie umiem zrezygnować. Mam mnóstwo energii i wiele pomysłów do realizacji, ale nigdy nie opowiadam o tym, co jeszcze nie powstało.
W przyszłym roku planujemy z Agnieszką udział w targach Interior Lifestyle USA w Las Vegas na zaproszenie organizatorów, i w Kolonii w wystawie Młodych Projektantów. Jeszcze w czerwcu prezentuję prace na Biennale Miniatury Tkackiej w Wilnie, a w sierpniu na Biennale Malarstwa i Tkaniny Trójmiasto 2005.
Ponadto od roku remontuję mieszkanie i ciągle nie widzę końca, bo niestety doba ma tylko 24 godziny.